piątek

KONFLIKT

    Konflikt rodzi się z podziału czegoś, co jest całością. Zerwanie spójności między elementami całości wynika z wartościowania, oceniania poszczególnych części.
            Całość pojmowana jako trwanie Wszechświata funkcjonuje według praw uniwersalnych. Egzystencja zgodna z prawami oparta jest na obserwacji rzeczywistości i neutralnym reagowaniu na pojawiające się sytuacje i zdarzenia. Każda część całości rozwija się wówczas wedle jednostkowych możliwości, spójnie z potrzebą całości. Nie powstają sytuacje konfliktowe. Nie ma podłoża do walki. Wiedza i wnioski budują ład, pozwalają przewidywać skutki powoływanych do życia przyczyn. Dają rozumienie rzeczywistości, samodzielność i odpowiedzialność. Nikt w takiej całości nie jest autorytetem, każdy może korzystać ze wspólnych wniosków. Bo nie funkcjonuje pojęcie: moje .
            Konflikt pojawia się wraz z wolną wolą, tzn. z pozornym prawem do głoszenia haseł: „mam rację”, „chcę!”, „pragnę!” To zawołania do walki stanowiące opozycję wobec drugiego człowieka.
Systemy społeczne, polityczne, normy moralne, religijne, kryteria naukowe to sztuczne programy, które miały za zadanie rozbicie całości, zerwanie naturalnej spójności człowieka z wiedzą Uniwersum i nim samym. Systemy miały skłócić ludzi ze sobą. Podzielić na lepszych i gorszych, umożliwić przynajmniej niektórym korzystanie z wolnej woli, a w istocie egzystencję cudzym kosztem.
            Funkcjonowanie wolnej woli w obrębie jednostki to rozbicie na skłócone ze sobą części człowieka. Proces ten przeprowadzono zmieniając funkcję psychiki i rozbudowując intelektualne zwątpienie. Doprowadziło to do przekształcenia sfery odbiorczości i wrażliwości człowieka w źródło wahań i niepewności.
            Od czasu wprowadzenia programu wolnej woli odbieraniem bodźców płynących ze zmysłów i przetwarzaniem bodźców zewnętrznych zajmowała się psychika człowieka, która interpretuje bodźce. Sama więc manipulując, ulega zarazem manipulacji zewnętrznej.
Sterowanie psychiką odbywa się przez narzucanie z zewnątrz sposobów myślenia i typów przetwarzania danych. Służą temu podziały ludzi na narody, grupy społeczne, wyznaniowe, partyjne. Poszczególnym zbiorom ludzkim wpaja się drogą kodowania odmienne rodzaje reakcji: Niemiec „nie rozumie” sposobu myślenia Polaka, katolik – muzułmanina, bo funkcjonują w nich różne programy wartościowania rzeczywistości. Sprzeczność jest utwierdzana przez tzw. prawo do „mojej racji” i konieczność wyróżnienia się w zbiorze, do którego się przynależy. Opozycyjne wobec siebie kody, czyli konieczność przynależenia do zbioru i jednocześnie przymus wyróżniania się w nim, trafiają do podświadomości jako zaczyn konfliktu.
            Poszczególne treści kodów jeszcze przed przetworzeniem ich przez podświadomość są przekazywane jako dyspozycje wykonawcze do ciała. Ciało nie w pełni rejestrując manipulację, odruchowo poddaje się jej. Z czasem obcy program uznaje za system własnych norm. I tak psychika staje się kuźnią wątpliwości, zarzewiem konfliktu, ponieważ uruchamia różne, wykluczające się wzajemnie dane.
            Człowiek najczęściej utożsamia się z intelektem i psychiką, a reakcje tychże odbiera jako „ja”, np. ja się boję. Wówczas nie jest w stanie wyjść poza ich obszar. Utrwala się też sprzężenie zwrotne lęku z ciałem fizycznym, obniża się jakość ciała.
Programowanie psychiki było ukierunkowane tak, by stworzyć jak najwięcej antagonistycznych, niespójnych logicznie programów. Zauważmy, że logika, podpora intelektu, działa bezbłędnie w skrajnie różnych, sprzecznych ze sobą przypadkach. Na tej podstawie umysł tworzy światopogląd, a psychika steruje ciałem zgodnie z programem, jaki ma wbudowany. Jej celem nadrzędnym jest umacnianie osobowości. Bo ta utwierdza i rozbudowuje sprzeczności w człowieku, podsyca stany emocjonalne. Emocje zakłócają naturalne funkcje człowieka, ułatwiają dostrojenie go do sztucznego programu, zaburzają przyrodzoną czujność i zmysł obserwacyjny jednostki.
            Głównymi czynnikami oddziałującymi na osobowość są przyjemność i wygoda oparte na prawie własności. Że przyjemność jest tylko programem, świadczyć może choćby fakt, że niektórym osobnikom sprawia ją masochizm, innym – sadyzm, a jeszcze innym zoofilia czy nekrofilia. Poszczególne grupy osobników o podobnych upodobaniach tworzą tzw. normę. W zależności od narzuconego programu – norma wygląda różnie. Jest nią na przykład obrzezanie u Żydów, celibat w klasztorze, jedna żona w Europie czy harem w krajach islamu.
Psychika bardzo skutecznie kieruje człowiekiem, ale działanie to zamyka się w przedziale z góry narzuconych kanonów. Stąd bierze się miłość romantyczna, wizerunek ideału kobiety czy mężczyzny, nadopiekuńczość współczucie jako wzory stanów emocjonalnych, które należy wzbudzić, by podporządkować się grupie, przynależeć do niej.
Relacje międzyludzkie w układzie wolnej woli są niczym innym jak ścieraniem się programów różnych manipulatorów, bowiem każdy człowiek mający wolną wolę ma wpojony mechanizm manipulacji.
            Psychika, siewca wątpliwości i niepokoju w człowieku, każe oceniać każdą sytuację i przeciwstawiać się jej, ale jednocześnie, przesycona lękiem, utrudnia podejmowanie decyzji, hamuje działanie. Psychika odsyła do zbiorowych reakcji. Sugeruje, że aktywność jednostki może się przejawić tylko pod patronatem autorytetu. Cenzor psychiczny to konstrukcja zabezpieczająca przed przyjmowaniem „obcego” programu, innego niż treści podane przez autorytety. Niewygodne informacje powodują rozbicie wewnętrzne, utrudniają przetwarzanie danych. W psychice powstaje „dziura” powodująca stresy, choroby, obniżająca jakość pracy, czasem doprowadzająca do śmierci. „Dziura” oznacza wyciek energii lub taką zmianę wibracji umysłu, że jego praca staje się niemożliwa. W człowieku tworzy się rezonans sprzeczności. Niszczeje system czujników odbierających naturalne bodźce.
            Odmianą rozbicia wewnętrznego, które umysł kwalifikuje jako zewnętrzne, jest np. „zdrada”: ideologii, religii, partnera. Źródło tego człowiek postrzega na zewnątrz. W istocie przyczyna tkwi w psychice i jej programie. W zależności od zapisu prowadzi do agresji wobec kogoś, czegoś lub siebie (morderstwo, samobójstwo, rewolucjonizm).
Wprowadzenie oceny do psychiki sprawia, że ten sztuczny twór w człowieku usiłuje przejmować różne funkcje. Pragnąc całkowicie sterować człowiekiem psychika dąży do przejęcia roli programatora (tzn. duszy, która jest energetyczną zbiornicą bieżących i przeszłych doświadczeń jednostki). Kiedy psychika przejmuje tę rolę, wątpliwości przesłaniają tzw. głos wewnętrzny, zabijają intuicję. Gdy psychice uda się opanować świadomość – człowiek przestaje wyciągać logiczne wnioski, odrywa się od rzeczywistości, traci umiejętność kojarzenia, boi się myśleć samodzielnie, szuka autorytetu lub ucieka w chorobę. Wprowadzenie fałszywych kodów do psychiki powoduje zatory, bloki. Energia nie dopływa tam, gdzie docierać powinna. Psychika zużywa mnóstwo energii na swą manipulacyjną działalność. Wywołuje w organizmie określone choroby. Istnieje ścisła zależność między sposobem naruszania równowagi (praw całości) a typem schorzeń występujących w ciele. Wyleczenie jest możliwe tylko po zlikwidowaniu przyczyny choroby. Wszelkie inne terapie są tylko przemieszczaniem energii z jednego organu do drugiego i nie dają nic poza czasowym zniknięciem objawów. Źródła zaburzeń chorobowych – kody, mogą skupiać się w podświadomości, świadomości zewnętrznej lub w programatorze (duszy). Poprzez zaburzenie pola elektromagnetycznego organu człowieka można z zewnątrz sterować procesem choroby czy ozdrowienia. Fragmentaryczna wiedza na ten temat podawana jest jako wiedza tajemna różnych religii czy kultur.
            Choroba ciała i psychiki została wykorzystana dla utwierdzenia władzy nad człowiekiem i manipulacji nim. Mechanizm ten łatwo można zaobserwować i dziś, kiedy to lekarz lub umiejący leczyć „cudotwórca”, znachor, stają się uprzywilejowani, ciągną profity z tzw. boskiego posłannictwa.
            Wskutek manipulacji psychiki w człowieku stało się możliwe sprzedawanie rzeczy, ludzi, zdarzeń, czyli stosowanie prostytucji w całości relacji międzyludzkich.
 Weźmy np. pod rozwagę stan zwany zakochaniem. Wywoływany jest przez zewnętrzny zespół nakazów i dobranych do tego sterowanych bodźców, zmierzających do wzbudzenia właśnie takiej dysharmonii psychicznej. Zakochanie jest pobudzeniem pragnienia, a właściwie pożądaniem posiadania drugiego człowieka. Żeby stan pożądania był silny i trwały, stworzono cały program budujący w psychice obraz wymarzonego modelu zarówno kobiety, jak i mężczyzny. Wzbudza się również oczekiwania co do wymarzonego modelu. Wymyślony w danym sezonie typ zawiera ścisłe wskazania dotyczące wyglądu, (kolor oczu, włosów, tusza), a także sposobu bycia, reakcji, upodobań, przekonań.
            Taki program budzi dwa rodzaje pragnień. Z jednej strony człowiek chce być wymarzonym obiektem – a więc stara się podporządkować swoje cechy i wygląd wykoncypowanemu modelowi, z drugiej strony – chce posiąść modelowy obiekt.
Psychika po zareagowaniu na kod uruchamia program oczekiwań. Automatycznie włącza się cała strefa wymagań i pragnień. Kochanek (kochanka) winni sprostać jej (jego) wymaganiom. Bo psychika zakwalifikowała już ową osobę jako tę wcześniej stworzoną. Włącza się wykreowane uprzednio wyobrażenie, które nie pokrywa się z rzeczywistością. Toteż osobowość nie mogąc zaspokoić niektórych pragnień, wywiera presję na partnera, łudząc się, że ten (ta) zmieni się. Narzuca uparcie swój program roszczeń – cały czas rozbudowując i modyfikując obraz drugiej osoby. Tworzy schematy i stereotypy myślowe zachowań tamtego. Niespełnienie oczekiwań powoduje pewne korekty w programie przy transakcjach „miłosnych” niekoniecznie opartym na pieniądzu. Chcemy, by określony typ, którego pożądamy, był nasz. Jeśli się broni czy opiera, kupujemy go wdziękiem, uległością, podporządkowaniem się mu lub szantażem. Lub się mu sprzedajemy, wyznaczając wysokie ceny za swoje atuty.
            Psychika modeluje warianty zachowań. Tak powstały jungowskie archetypy osobowości, których liczbę i rodzaje można ściśle określić. Tak tworzy się statystyczne uzależnienia, tzw. cechy dominujące, a na ich podstawie można już definiować upodobania, uwarunkowania i sposoby reakcji danej osoby. Dysponując tą wiedzą, choćby bardzo fragmentaryczną, łatwo sterować „pacjentami” (ludźmi). Jest to program pozyskiwania energii drugiego człowieka. Polega on na wprowadzeniu zaburzenia w psychikę, a następnie na podtrzymaniu i rozprzestrzenianiu tegoż w zależności od rodzaju zapotrzebowania autorytetu. Podstawowym środkiem do ściągania cudzej energii jest cierpienie. Adoracja, cierpienie, miłosierdzie wyzwalane w aktach „miłości” to energia, którą może przejmować ktoś inny, kto bezpośrednio nie uczestniczy w relacjach „zakochania”. Czyli w stanach wzajemnej udręki.
Narzucono więc wzmożony program miłości rozmnażania, wzbudzono nadmierny seksualizm. Stworzono w tym celu religie seksualne, misteria miłości, kult miłości cielesnej, prostytucję, kultowe obrzędy rozpusty.
Energia seksu wraz z upływem czasu stała się machiną unicestwiającą człowieka. Równolegle wprowadzono do religii i filozofii program całkowitego wyrzeczenia się potrzeb ciała (erotyzmu, seksu). Zabroniono jakichkolwiek kontaktów między mężczyzną i kobietą. Ta skrajność umożliwiła produkcję energii o zupełnie innych parametrach. Życie w celibacie i szukanie substytutu energii erotycznej w niebie powoduje wysyłanie energii psychicznej w kierunku boga i pośredników. Uniesienia, ekstazy religijne to linie przesyłowe energii, podobnie jak kanały cierpienia.
Aby otrzymać określone ilości poszczególnych energii, potrzebne są odpowiednie ilości jednostek dostrojonych do poszczególnych baz programowych. Stąd konieczność stworzenia idei „stada owieczek” pracujących na rzecz pasterzy. Skupisko ludzi zjednoczone wokół jednego typu emocji, przeżywania miłości lub nienawiści, rezonuje otwierając się przy wzrastającej temperaturze przeżyć i stanach ekstazy. A pośrednicy boga, autorytety, przejmują energię wzruszeń.
Jedną z istotnych form ściągania energii stanowi instytucja małżeństwa. Formuła ziemskiego małżeństwa wyklucza układ partnerski, z założenia ma program wykorzystywania, wzbudza cierpienie. Zobowiązuje jednostki wchodzące w związek do zadań, które są niemożliwe do wykonania, a więc przyjmuje, że zobowiązania wywołają sprzeczności i będą łamane. Twórcy tej instytucji sterują z zewnątrz, sprawując pełną kontrolę nad jednostkami w układach małżeńskich.
Sterowanie odbywa się na różnych płaszczyznach. Toteż wyrwanie się z oddziaływania na jednej płaszczyźnie (np. religijnej) pozostawia zawsze szanse sterowania przez autorytet na innej płaszczyźnie (np. społecznej). Instytucja kierująca ogromnymi masami ludzi przynosi pomysłodawcom znaczne zyski energetyczne. Narzucenie sztucznych norm współbycia i współżycia, twarde formuły wzajemnych relacji w grupach są ogromnym hamulcem dla jednostek próbujących samodzielnie myśleć.
            Wszystko, co zagrażałoby narzuconemu porządkowi, jest zabronione kodeksem sztucznych norm, np. stały przymus przebywania w towarzystwie tej samej osoby (żona, mąż) powoduje narastanie uwarunkowań.
            Z biegiem czasu nawet wykonywane rutynowo proste czynności stają się programem pogłębiającym rozdźwięk w człowieku. Lawinowo rosną sztuczne oczekiwania z obu stron. Wszystko to dzieje się za pośrednictwem sukcesywnie powtarzających się informacji o utrwalonych i ciągle jeszcze pogłębianych wartościach (np. chrześcijańskich).
Małżonkowie coraz częściej ograniczają się nawzajem w polu działalności indywidualnej. Aż w końcu zawłaszczają drugiego człowieka (razem z jego myślami, psychiką itd.), nazywając ideałem postać więzienia, z którego nie sposób się wydostać, ale i pozostać w nim się nie da.
Instytucja małżeństwa nastawiona na posiadanie człowieka to zarzewie konfliktu. Gwarantuje ciągłe szamotanie się jednostek ludzkich. Odwraca uwagę od indywidualnego myślenia. Nie pozwala na wyciąganie wniosków i gromadzenie wiedzy. Zabezpiecza stały dopływ energii do pomysłodawców tej instytucji. Małżeństwo wyniesiono ponad podziały narodowościowe, religijne, światopoglądowe. W rezultacie do czegokolwiek człowiek przynależy, musi stworzyć „podstawową komórkę” i oddawać energię.
            Kobieta i mężczyzna w normalnych warunkach winni się dopełniać, uzupełniać na planie fizycznym i energetycznym. W układzie partnerskim nie ma stron, podziałów, nie ma wyodrębnienia na „moje” czy „twoje”. Nie są znane pojęcia pretensji, zazdrości, dominacji, chęci czy niechęci. Jest tylko baczna obserwacja całości, a w momencie pojawienia się (zauważenia) potrzeby – zaczynają się działania zmierzające do jej zaspokojenia.
            Układ partnerski to taki, w którym spotykają się jednostki ludzkie, by swoje umiejętności, predyspozycje, talenty oddać na rzecz wspólnego wykonania określonego dzieła. Wówczas tworzeniu rzeczy, zdarzenia, sytuacji zostają podporządkowane wszystkie inne czynności. Każdy udostępnia siebie w całości. Nie ma to nic wspólnego z ofiarą lub poświęceniem którejś ze stron, albo z wykorzystywaniem jednych przez drugich.
Energia przepływająca między nimi, nazywana „miłością”, utrzymuje optymalny dla całości stan człowieka odbierany przez duszę i ciało. Często bywa określany przez nie znających go jako – raj.

            Autorytety buduje wiara. Mistyfikację utrzymuje enigmatyczność bliżej nie określonego boga. Religia więc musi być systemem dogmatów opartych na sprzecznościach i konflikcie. Są to bowiem mechanizmy pozwalające utrzymać wiernych w niepewności i lęku. Jednostki pełne wewnętrznych sprzeczności łatwiej podżegać do walki, odciągnąć od wiedzy – gdy zagraża odkrycie prawdziwej funkcji wiary. Energodajny konflikt jest podsycany przez tworzenie przeciwstawnych względem siebie systemów religijnych. Ludzkość dostaje niby jednego boga – ale w umysłach wyznawców poszczególnych systemów zakodowuje się odmienne wyobrażenia tej postaci i utwierdza w opozycji do cudzych wyobrażeń o bogu, co z założenia jest zarzewiem walki.
            System podstawowych religii to genialny mechanizm utrzymujący masy w stanie ciągłego skłócenia i nienawiści. Kreuje zbiorowe zachowania wedle aktualnych zachcianek autorytetów.
Jednostkę i indywidualne myślenie natomiast rozbija się i kontroluje poprzez wtłoczenie jej w ramy podstawowej komórki. Rodzina: ta nazwa oznacza związek zbudowany na fałszywych przesłankach. Stymulacja emocji zapewnia pozorne poczucie posiadania drugiego człowieka. Mężczyznę nastawia się na zaspokajanie własnych pragnień, a kobietę czyni środkiem do tego celu.
Rozbicie jedności między kobietą i mężczyzną było bazą stałego konfliktu, miało hamować rozwój indywidualny, pozwalać na przechwytywanie cudzego dorobku myślowego.
Struktura Kościoła i instytucja zakonów miały gwarantować utrzymanie zwierzchności mężczyzny nad kobietą. Mężczyzna został pozornie uwolniony od konsekwencji swoich czynów. Dzięki wejściu do tej instytucji nie podlegał prawu przyczyny i skutku. Mógł wierzyć, że jest lepszy, zatem bezkarnie korzystać ze sztucznie wymyślonych praw. A te w imię godności mężczyzny pozwalały zabijać, dręczyć, mścić domniemane nawet krzywdy, unicestwiać inne istnienia, przyrodę.
Prześladowania człowieka przez Kościół nie mają sobie równych. Zamordowano i męczono miliony istnień ludzkich. Zdecydowana większość prześladowanych z wyroku inkwizycji to kobiety. Dlaczego z takim uporem niszczono, lekceważone przecież i uznane za słabszą i głupszą część populacji, istoty?
            Odczuwanie i myślenie kobiet trudniej się poddawało indoktrynacji wysłanników boga. Stąd intuicyjne postrzeganie świata przez kobietę – zresztą wszystko, co wykraczało poza sztuczne kanony wiary – nazywano czarami i likwidowano. Jak groźne były intuicja i wiedza, świadczy mnóstwo zamordowanych przez inkwizycję jednostek ludzkich, a w szczególności kobiet. By fałsz mógł zaistnieć i zastąpić prawdę – terror i tyrania Kościoła musiała trwać setki lat.
Wszystkie podstawy manipulowania człowiekiem polegają na zastępowaniu prostoty i precyzji wieloznacznością, ogólnikowością, skomplikowaniem, co umożliwia interpretację. Interpretacja to powstawanie w psychice obrazu skrzywionego przez komentarz umysłu. W efekcie obraz wydarzenia, sytuacji czy zjawiska zarejestrowanego w mózgu jest nieadekwatny do zaistniałego na planie fizycznym.
Na komentarzu i manipulacji zostały zbudowane wszystkie systemy religijne.         Dwupłaszczyznowość wiedzy, a właściwie jej dwulicowość to fundament wiar. Autentyczną wiedzę zachowują dla siebie arystokraci-kapłani. A tym, z których czerpie się energię, podaje się interpretacje faktów dostosowane do zakodowanego wcześniej w psychice programu. Na bazie lęku i głupoty wyrasta posłuszeństwo. Kapłani są  pośrednikami między wiedzą (bogiem) a wyznawcami. Odtąd wszelkie działania kapłan prowadzi w imieniu boga, który jakoby wybrał pośredników i obdarzył ich nieprzeciętnymi możliwościami, niedostępnymi zwykłym śmiertelnikom. Tak kreuje się autorytety religijne i ustala formuły boskich przesłań.
            Na Ziemi hierarchia podległości władzy jest ściśle przestrzegana. Nie ma ani jednego działania w systemach religijnych bądź w polityce, które nie byłoby uzasadnione interesem konkretnej grupy ludzi. Istnieją długofalowe – rozłożone na dziesiątki lat – programy efektywnego ściągania energii z mas ludzkich i przekazywania jej autorytetom. A wszystko pod pozorem zapewnienia masom ludzkim szczęścia i miłości.
Na początku chodzi o zdobycie przyczółka na danym terenie. A potem umiejętności manipulacyjne dawcy przekształcają ten obszar w teren podległy. W celu ukrycia mechanizmów manipulacji nagłaśnia się pozorne zyski z działań dawcy. Ustala się konwenans bycia, następnie wprowadza trendy, modę. W konsekwencji te normy zamieniają się w tradycję. Tym samym ujarzmia się samodzielne myślenie i wstrzymuje wyciąganie wniosków. Następnie za pomocą ceremoniału podsyca się i kultywuje sztuczne okowy egzystencji, by nie nastąpiło odkrycie choćby jednego mechanizmu manipulacji, wskutek czego mógłby się obnażyć cały jej system. Mechanizm utrzymuje się w ścisłej tajemnicy. Dostęp do niego mają tylko twórcy autorytetów. System bazowy, zbudowany na podległości, jest tak skonstruowany, że nie pozwala wyrwać się z matni. W programie bazowym występuje mnóstwo takich określeń, jak: wierność, szczerość, posłuszeństwo, honor, patriotyzm, miłość, miłosierdzie. To szum informacyjny, który powoduje zagłuszanie istoty rzeczy. Jeśli jednak komuś udawało się czy udaje rozszyfrować podwójne intencje autorytetu, to docierającego do prawdy najczęściej czekała oszczercza nagonka, śmierć lub kara za zdradę ojczyzny lub ideałów.
             Podobny schemat podwójnego – dwulicowego – funkcjonowania mają międzynarodowe instytucje, np. ONZ, WHO, których rolą jest czuwanie nad utrzymaniem pozycji garstki wybranych, nie zaś przynoszenie pomocy potrzebującym. ONZ z założenia miało służyć porozumieniu i współpracy narodów, czuwa nad utrzymaniem konfliktów, by do końca nie wygasły. WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) pod pozorem ochrony zdrowia przeprowadza eksperymenty przeciwko zdrowiu i życiu człowieka. Społeczeństwa Trzeciego Świata – to wielkie laboratorium doświadczalne WHO.
            W dziejach ludzkości było wiele przykładów takiego postępowania. Nie brakuje ich i obecnie. Na przykład po drugiej wojnie światowej wytaczano procesy niektórym Niemcom. Jednak o wszystkich znaczących hitlerowskich zbrodniarzy biło się wiele wywiadów, nie dając skrzywdzić żadnego przydatnego do manipulacji osobnika. Ginęli wykonawcy – pomysłodawcy pozostawali ze swymi programami, by kultywować je dalej.
            Wszystkie struktury gospodarcze, polityczne, wojskowe przyjmują za podstawę wywyższanie się jednego człowieka nad drugim i wykorzystywanie stopnia wywyższenia poprzez ograniczenia prawne, religijne. Im więcej manipulacji, tym więcej władzy, możliwości oddziaływania. Wprowadzenie takiego programu do osobowości stwarza tzw. dwulicowość osobnika, działającego na dwu lub więcej planach, kryjącego swe zamiary pod maską pozoru. Wystarczy poznać oczekiwania i pragnienia ludzi, albo je wcześniej stworzyć, wkodować, aby na tej bazie przemycać programy niszczące człowieka. Im wyższy stopień władzy manipulacyjnej, tym bardziej zaszyfrowany program i większe możliwości wpływania władzy na osobowości ludzkie.
Dwulicowość polega na tym, że dla opinii publicznej organizuje się pokazowy proces, który zaspokaja pragnienie zemsty i odwetu, długo i umiejętnie wzbudzane przez władzę. Wydaje się surowe wyroki, bo każde inne zakończenie stwarzałoby niebezpieczeństwo skierowania nagromadzonych emocji (energii) w kierunku zarządców. A to byłoby zagrożeniem dla istnienia struktur władzy. Wszystkie te czynności służą rozwarstwianiu narodów, społeczeństw. Rozdzielenie ludzi pociąga za sobą hierarchizację programów dla poszczególnych warstw społecznych. I tak program dla warstwy podległej zawsze tworzony jest przez warstwę, której tamta podlega, a opiera się na programie narzuconym przez stojących jeszcze wyżej w hierarchii. Ponieważ każda warstwa dba głównie o własne interesy, a jednocześnie dąży do wykorzystania warstwy niższej, przeto tworzy się pozorne programy, których podstawą jest zaspokojenie kluczowych pragnień warstwy niższej, przy użyciu jej własnych środków. Przy zaangażowaniu jak największej liczby osób wrzuca się więc do podświadomości i świadomości zewnętrznej program zasugerowany masom jako własny. Zbiorową osobowość modeluje się poprzez przekonanie, o samodzielnym wyborze; przykładem hasło: „jestem demokratą” jako pogląd jedynie słuszny dla wszystkich.
            Demokracja od totalitaryzmu różni się tylko tym, że inny jest program ograniczeń wpojony społeczeństwu. Można wybrać między powieszeniem lub rozstrzelaniem. Wybory demokratyczne są również automatycznym dostrojeniem do partii. Człowiek rezonuje w zależności od tego, co ma już zaprogramowane. A wielość wariantów programowych w psychice wywołuje złudzenie wyboru, ale i tak nie dopuszcza do zasadniczych zmian w myśleniu. Taka jest bowiem istota funkcjonowania wolnej woli.
            Jednostki nastawione na posiadanie zaczynają walkę o obszary rzeczywistości pozornej. Po czym pozornie próbuje się ten konflikt rozwiązać. Ścieranie się programów i ciągłe szukanie kompromisów stwarza sytuacje wiecznie zmieniającej się hierarchii podległości. Schemat energetyczny polega na tym, że osoby będące w stanie podległości, niższe w hierarchii, wysyłają energię „swoim” nadzorcom. Sami jednocześnie zbierają energię od osobników im podległym.
Systemy społeczne są tak pomyślane, że każda jednostka musi być wtłoczona w ów mechanizm. Wygląda to jak rzeka z mnóstwem dopływów. Całość trafia w końcu i tak do oceanu, z którego zasobów korzystają użytkownicy cudzej energii. Ściąganiu energii z mas służy wymuszanie pragnień władzy i wielkości. Z drugiej strony osiągający władzę, by ją utrzymać, organizują strażników tej wielkości, zabezpieczają i powiększają obszar oddziaływania autorytetu. Zaszczepia się program lęku, podległości, a jednocześnie odpowiedni kod generuje konieczność zaspakajania ambicji – masy ludzkie zaczynają walkę ze sobą, pragnąc wyrwać się ze strefy lęku.
            Każdy program partii jest manipulacją zmierzającą do powiększenia strefy wpływów, obszaru zależności. Reszta to tylko środek do tego celu. Demokracja rozprzestrzeniona na coraz większym obszarze planety pogłębia strefę ludzkiej podległości.

            Podstawowy wyznacznik demokracji to pieniądz i instytucje z nim związane – banki. Faktycznie w państwie demokratycznym włada nie rząd, tylko pieniądz. Pieniądz broni pieniądza. Reszta to cały system pozoru tworzony dla warstw podległych. Każde działanie związane z tzw. pomocą jest manipulacją. Wszelkie kredyty, sprzedaż licencji, pomoc fachowa, wojskowa, gospodarcza zawsze wiążą się z uzależnieniem. A co za tym idzie z wejściem w strefę podległości wobec pieniądza i użyczającego tej pomocy.
            Symbolem i mechanizmem nakręcającym superpozór stał się pieniądz, który, podobnie jak enigmatyczny bóg, ma fanatycznych wyznawców.
Istota systemu pieniądza zasadza się na wykorzystaniu innego człowieka, na uzależnieniu efektów jego pracy od kawałka papieru czy metalu. W wyniku prostej mistyfikacji pieniądz urósł do rangi wszechmocnego boga, któremu podporządkowane są wszelkie struktury na planecie. Ci, którzy sterują przepływem pieniądza, mają władzę i możliwości oddziaływania nawet tam, gdzie pozornie nie funkcjonuje brudna materia, a rzecz dotyczy świata ducha. Kościół utrzymuje zwierzchnictwo nad masami, bo ma wpływy w bankach, nie gardzi mafią.
            Pieniądz wtłoczono wszędzie, co daje ogromną strefę wpływów, otwiera pola manipulacyjne, umożliwia sterowanie osobnikami goniącymi z coraz większą determinacją za pieniądzem. Największym absurdem jest uczynienie z pieniądza symbolu wolności. Pieniądz bowiem jako instrument manipulacji tworzy sztuczną hierarchię, daje możliwości wybicia się kombinatorom bez pracy. Zajęcie umysłu grą i manipulacją odciąga człowieka od rzeczywistości. Jednostka gubi łączność z całością siebie i Uniwersum. Praca oddzielona od potrzeby tworzy w osobowości schemat postępowania według imaginacji psychiki. Człowiek zaczyna błędnie pojmować samorealizację, wspiera fałszywe wyobrażenia osobowości.
Narastają w nim chęci, pragnienia, żądze ciała lub umysłu. Cyfrowy nominał papieru lub waga rzadko występującego metalu – z czasem stają się jedynym celem „rozwoju” człowieka. Wśród „wyznawców” pieniądza zawsze znajdowała się i znajduje się nadal ścisła elita manipulatorów. Świątynie pieniądza – banki są całkowicie przejęte przez określone grupy ludzi, dbających, aby owe „świętości” nie zostały naruszone. Kod boskości pieniądza sprawia, że człowiek staje się nie tylko jego wyznawcą, ale i jego niewolnikiem. Każdy, kto wchodzi w hierarchie struktur pieniądza, musi ulec władzy jego protektorów. Zamienia się w pionek na ich szachownicy. System szachownicy pozwala przejmować i rozszerzać władzę bez stosowania przemocy bezpośredniej. Można odnieść wrażenie, że jednostki ludzkie same garną się do niewoli, podległości.
            To pieniądz zmienia systemy społeczne, mapy polityczne, wszczyna i wygrywa wojny, szerzy religie, filozofie, poglądy, kieruje środkami masowego przekazu. Jest więc bezpośrednim czynnikiem uruchamiającym kodowanie określonych trendów myślowych, a przez to środkiem kształtującym człowieka zgodnie z wizerunkiem protektorów.
            Lenin zrobił rewolucję w Rosji za namową i za pieniądze Niemców, którzy chcieli osłabić swojego carskiego przeciwnika. Wojna z komunizmem w środkowej Europie wygrana została przez banki, które najpierw udzielały kredytów, potem zaś domagały się spłaty wraz z odsetkami, piętrząc spiralę uwarunkowań, wywierając presję za pomocą potężnej machiny kapitału. Teraz te same banki dążą do całkowitego podporządkowania sobie całej gospodarki i rządów terytoriów postkomunistycznych. Przejmują węzłowe punkty zarządzania gospodarką i polityką, wszczepiają swoje wzorce, infrastrukturę. Kolejne państwa stają się strefami całkowicie sterowanymi przez zachodni kapitał.
            Od strony energetycznej rzecz ujmując pieniądz i złoto wypruwają z człowieka energię psychiczną, oddawaną przez emocje, chęci, pragnienia, bunty czy żale „wyznawców” pieniądza. Mechanizm uzależnienia wygląda tak samo jak w przypadku religii, dlatego można mówić o religii pieniądza. Pieniądz (czy złoto) skupia myśli. Pobudza do ich zdobywania, odciąga od pracy na rzecz manipulacji, wikła w grę pozorem i ściąga energię z jednostek rezonujących z bazą programową. Po podłączeniu do bazy (zaprogramowaniu) psychika przetwarza każdy bodziec i każde zjawisko związane ze stanem posiadania w substytut pod postacią pieniądza, uznanego za imperatyw działania i osiągania celów. Osobowość ma poczucie posiadania.
            Wielu ludzi składa pieniądze bez celu. Robią to tylko dla zaspokojenia psychiki, karmiącej się złudzeniami. Własność pociąga za sobą lęk o jej utratę. Oderwana od całości i obarczona znamieniem „moje” psychika jest stałym źródłem lęku, strachem są napiętnowane zjawiska poprzez nią tworzone. To blokuje działania rzeczywiste i potrzebne. Zaburzony dopływ informacji do ciała uniemożliwia odczytanie impulsów z wiedzy nagromadzonej w sobie. Lęk skłania jednostki do szukania bezpieczeństwa w autorytetach religijnych i społecznych. To daje złudne poczucie siły. Siła osobowości zbudowana na bazie lęku podlega skrajnym wahaniom. Im większa pewność siebie, wynikająca z kodów osobowości, tym większy lęk, gdy jej zabraknie. Im więcej własności, tym większy lęk o jej utratę.
            Człowiek wykonujący pracę angażuje energię. Przy pośredniku-pieniądzu psychika skupia się na zapłacie. Pensja zwiększa lub zmniejsza stan posiadania. Skupienie się na pieniędzu wyklucza naturalne relacje między ludźmi. Wszystko zostaje ześrodkowane na pośredniku – pieniądzu i tym, kto za pieniądzem stoi. Sytuacja taka pozwala czerpać zyski z innych i żyć cudzym kosztem.

            Militaryzm był w przeszłości i jest obecnie głównym czynnikiem utrzymującym strefy podległości. Powszechna służba wojskowa to potężny środek oddziaływania na psychikę ludzką. Przede wszystkim koduje gotowość walki, rywalizację, utrwala programy manipulacji, a więc utwierdza sterowanie drugim człowiekiem. Struktury wojskowe działające bez szyldu to mafie. Ich drzewo genealogiczne wywodzi się z religii, wyrosło zaś przy aprobacie ziemskiej władzy. Środowiska militarystów skupiają jednostki o określonych cechach osobowości i predyspozycjach, najczęściej osobników fanatycznych i zarazem odznaczających się dużą uległością, przejawiających mocne dążenie do władzy, wielkości i uznania, zdeterminowani w osiąganiu celu.
Wywoływanie wojen służy dokumentowaniu społeczeństwom, że struktury wojskowe są nieodzowne. W gruncie rzeczy walki służą do emitowania dużych ilości energii w postaci emocji: nienawiści, żalu, współczucia. Kodują w podświadomości strach, na bazie którego można wiele na człowieku wymusić.
            Wojna to instrument do utrwalania autorytetów, wymuszania posłuszeństwa. Pozwala ugruntować system podległości. Stwarza zaplecze do wspomnień, rocznic, legend. Zastępy bohaterów, inwalidów, wdów, sierot, rodziców, kapłanów zanoszą swoje żale i modły, składają ordery; zamawiają msze żałobne, obchodzą święta rocznicowe. A wszystko to jest źródłem energii, buduje wzorce do naśladowania. Budzi tęsknotę do autorytetu, gloryfikuje siłę, przemoc.
Wojna koduje walkę w tych, którzy jeszcze nie zetknęli się z nią. Dotyczy to głównie młodych, ale i tych, którzy przestali myśleć o wojnie. Każde zgromadzenie i skupienie ludzi tematycznie związane z wojną powoduje utrwalenie bazy programowej niszczenia, zabijania.
            Wojny, rewolucje, ruchy narodowe, ideologiczne, ekologiczne itd. są także sterowane z wyższych płaszczyzn, o czym nie wiedzą często nawet „wodzowie” tych ruchów. Sterowanie uczestnikami opiera się na zasadzie dwulicowości: inna wersja oficjalna, inne prawdziwe motywy.
 Poszerzanie strefy wpływów autorytetów odbywa się często pod hasłami: miłości, patriotyzmu, zbawienia, uczłowieczenia (szczególne zasługi mają w tym religie). Człowieka nastawionego na współczucie, pomoc i uszczęśliwienie drugiego, oczywiście według własnych wzorców, łatwo jest poderwać do boju. Należy tylko oddziałać na jego kody, by poruszał się zgodnie z wprowadzonym wcześniej programem.
            Dlatego chrześcijaństwo mogło spokojnie wyrżnąć, zamęczyć czy spalić na stosach miliony ludzi. A większość wyznawców wierzyła, że pozbawiając życia niewiernych zasługuje na zbawienie.
            Skupienie uwagi na innych skutecznie zapobiega zainteresowaniu się sobą. Wyodrębnienie i podział „świata” zawsze odbywa się przy użyciu tego samego klucza. Wyodrębniony twór: religia, ideologia, racja, państwo natychmiast przystępuje do ekspansji i zabiegania o dawców energii. Podział sam w sobie jest konfliktogenny i prowadzi do wojen. Temu służy wielość religii. Definicje pierwszeństwa celów, wyłączności racji, wyższości nad innymi i automatycznie wykluczają przynależność jednostki ludzkiej do np. dwóch religii, dwóch państw itd. Człowiek uwarunkowany tradycją będzie dążył do włączenia siebie do grupy, dającej jego zdaniem, największe możliwości spełnienia pragnień, oczekiwań i ambicji.
           
            Nauka to kolejny niezwykle istotny obszar manipulacji człowiekiem. Między „wiedzą” a autorytetami powstała wzajemna zależność: jedno podnosi rangę drugiego. W świat nauki wprowadzono cały system podległości: tytuły, insygnia władzy, no i samą władzę. To środki do oznaczenia, kto w ogóle ma prawo wiedzieć. A właściwie – oceniać i wyrokować, co jest prawdą, a co nie. Całe zjawisko nazywane nauką polega na tworzeniu milionów teorii i udowadnianiu jednostkowych racji.
            Pozór wiedzy służy do utrzymywania podziałów i ciągłych konfliktów. Powoduje stałe rozbudowywanie świata wyobrażeń, psychicznych uwarunkowań, teorii dopasowanych do efektów. Tak rozpowszechnia się świat ułudy, którym autorytety karmią dociekliwych, żądnych wiedzy.
Powstanie autorytetu likwiduje wyciąganie samodzielnych wniosków w toku zdobywania wiedzy i badania zjawisk. Autorytet, mając przecież prawo decydowania, odcina niewygodny dopływ informacji, czuwa nad odkryciami oraz przejmuje całkowitą kontrolę nad rozwojem nauki i człowieka. Wspiera władzę i sam jest przez władzę wspierany – ciągle rozbudowując swoje wpływy i władzę. Jako cenzor nie dopuszcza elementów zagrażających jego dorobkowi, a tym samym jego nieomylności. Autorytet sprawia, że nawet oczywistości są albo ukrywane przed ogółem, albo podawane w zniekształconej formie, dopasowanej do formuł reprezentowanej przez autorytet dziedziny.
            Tak ukształtowana nauka to w istocie zbiór dogmatów, stereotypów, gotowych recept. Zaszeregowane zjawiska docierają do człowieka już skomentowane. Człowiek nie może więc wyjść poza ocenę i odrębność. Schemat rozdzielności zjawisk i dyscyplin powoduje alienację (wyobcowanie). Mnogość dyscyplin służy kontroli umysłu człowieka, wypełnia go dążeniami zgodnymi z celami manipulatora. Jeśli ktoś wnikliwy spostrzeże paradoksy w pewnej grupie podziałów i próbuje się wyzwolić, zaraz potyka się o bariery. Toteż przez całe wieki było prawie niemożliwe odkrycie mechanizmu praw uniwersalnych. Gdy już do tego dochodziło – odkrywców wyrzucano poza margines społeczeństwa i nie dopuszczano do głosu, by prawa nie scaliły człowieka z wiedzą.
            Obszary, w których nauka się porusza, jak i metody, którymi się posługuje, są ściśle określone i bacznie strzeżone. Jeśli zbliżają się do barier ograniczających poznanie materii i mogłyby ujawnić świat istniejący poza nią – badania się utajnia, nie dopuszcza do wiadomości publicznej. Niewygodne treści ośmiesza się, badaczy dyskryminuje bądź skutecznie zniechęca do odkryć tzw. obiektywnymi trudnościami. Wszystkie zasady funkcjonowania nauki są przejęte z mechanizmów działania psychiki i osobowości. Rozwój nauk – a właściwie hamowanie jej osiągnięć – opiera się na wątpliwościach, na mnożeniu niemożności.
Wątpliwości to podstawowa baza psychiki. Toteż fundamentalnym wskazaniem jest trzymanie się utartych szlaków, odrzucanie wszystkiego, co do tego nie pasuje. Każda nowa myśl może być zaakceptowana tylko wówczas, jeżeli autorytet uzna ją za bezpieczną. A wtedy firmuje najczęściej odkrycie swoim „wielkim” nazwiskiem.
            Zwątpienie zakodowane jako naczelny obowiązek „naukowca” w konsekwencji sprawia, że można zanegować dokładnie wszystko. To wywołuje stale dyskusje i kłótnie, utrzymuje ciągły konflikt. Autorytet, jeśli już dopuści cudze odkrycia, to najczęściej splendor bierze na siebie. Tak ustalona droga i kodowanie nieomylności i rozległości wiedzy autorytetów to kolejny, bardzo skuteczny hamulec rozwoju indywidualnego i samodzielności w wyciąganiu wniosków. Nauka produkuje ludzi ściśle zaprogramowanych (zakodowanych) do określonych prac i zadań. Skrupulatna kontrola autorytetów prowadzi do tego, że całość zamyka się w intelektualnych teoriach umysłu i przewidywalnych reakcjach psychiki. Przeto owoce nauki są nieciekawe i nigdy do końca nie wiadomo, jaki będzie ich smak, co przyniosą w praktyce.
            Rozwinięcie cywilizacji technicznej w oderwaniu od strefy energetycznej zachwiało równowagę między energią a materią, wyrażoną wzorem E = mc2. Co w rezultacie doprowadziło do lawinowych reakcji obronnych organizmu, planety, układu, Wszechświata. Skupieni na badaniu materii naukowcy stosują metodę wnioskowania ze skutków. Grzebią się w analizach tego, co już dawno minęło, po czym wnioskują, że jeżeli coś nie miało miejsca w przeszłości, nie może zaistnieć teraz czy w przyszłości. Tak utwierdza się wiarę w materię. Tzw. empiryzm tworzy stereotypy, wytyczne, które są anachronizmem już w momencie powstawania. A wsparte fanatyzmem jej wyznawców gwarantują bezruch i niemożność postępu.
            Nauka steruje ludźmi poprzez sferę psychiki, a głównie umysłu. Dyscypliny jej to w zasadzie imaginacje, wymysły odległe od rzeczywistości, nie wspomagają bowiem działania człowieka. Służą pośrednio do sterowania różnymi dziedzinami życia społecznego. To część machiny władzy, podległa tej władzy. Kto rozdaje tytuły naukowe? Kto obsadza stanowiska naukowe, finansuje badania? Odwieczna zasada manipulatorów, czyli polityka „kija i marchewki”, zdaje egzamin także w nauce, podobnie jak wszędzie. Świat naukowy jest do tego stopnia zinstytucjonalizowany, że zawsze można zatrzymać z zewnątrz efekty badań, nie dopuścić do upublicznienia wiedzy. W tym środowisku zręcznie podsyca się konkurencję, ambicje, koduje podporządkowanie, a zarazem uległość podszytą aspiracjami, doprowadzając do sprzeczności, paradoksów, rozdarcia, chorób.
            Z nauki uczyniono autorytet dla tych, dla których inne autorytety były mało przekonywające. Wiedzę zamieniono w kolejny rezonator – bazę programową skupiającą na osobie autorytetu najcenniejsze energie, zdobyte cudzym kosztem. Przebiegłość programowa nauki tak doskonale została skonstruowana, że umysł nęcony mnogością teorii może odnosić wrażenie, iż nauka jest strukturą otwartą i wolną od fanatyzmów religijnych czy społecznych. W rzeczywistości to nęcący potrzask fanaberii umysłowych, krąg zabaw intelektualnych, polegających na żonglowaniu teoriami, przypuszczeniami, domniemaniami. Wnioski z takich działań zawsze pozostaną rzekome.
            Człowiek wchodzący w program naukowy utożsamia się z nim w wyniku procedur kodowania. Podporządkowuje mu często całe życie. Rezonując z bazą programową oddaje swoją energię tak jak fanatyk religijny, polityczny czy militarny – autorytetowi.
Człowiek służy nauce, a nie nauka jemu. Ta służba ma taki sam wymiar jak służenie człowieka bogu. Zamieniono tylko wyobrażenie boga. Utrzymano podział i skłócenie ludzi. Zafałszowuje się potrzeby i zastępuje je chęciami, pragnieniem. A to pozwala sterować wytworzonymi dobrami, prowadzić ich dystrybucję według zasług manipulacyjnych. Tak ci, którzy pracą się nie zhańbili, nie tylko zbierają jej owoce, ale również wydzielają je tym, co je wytworzyli.

            Wszystkie struktury bytu ludzkiego na planecie przystosowano w drodze manipulacji do uzyskiwania efektów z cudzej pracy i wykorzystywania ich w interesie grupy manipulatorów, którzy zwą siebie elitą.
Zaburzenie jednego elementu w odniesieniach międzyludzkich zniekształca wszystkie relacje. Toteż wszystko na planecie nosi w sobie program manipulacji i podległości: rodzina, miasto, państwo, religia, prawo itd.
            Wszechogarniająca manipulacja to prawdziwa matnia ludzkości schyłku XX wieku. Sztuka kombinacyjna ubezwłasnowolniania sięgnęła szczytu. Człowiek już nic nowego w grze pozoru odkryć nie może. Z punktu widzenia doświadczenia ludzkiego struktury manipulacyjne muszą się same unicestwić. Taka jest kolej rzeczy w materialnym poznaniu. Dobitnym przejawem są ujawniane niemal każdego dnia afery finansowe, polityczne, gospodarcze. Manipulatorzy obnażają kombinacje, wyjawiają tajemnice sterowania, bo reguły konkurencji samoistnie każą niszczyć przeciwnika. Dziś wszyscy są sobie wrogami.
            We Wszechświecie ani na Ziemi egzystencja nie kończy się jednak z przemijaniem sztucznych wartości czy wraz z zamykającym się cyklem doświadczeń. W jednostkach nie obawiających się myśleć zostają wnioski. Borykając się z losem, doświadczając skutków manipulacji, człowiek mógł utwierdzać w sobie rozumienie, uwolnić się od zbiorowego myślenia i reakcji.
            Dopiero zrozumienie uwalnia człowieka od jarzma uwarunkowań. Tylko wówczas człowiek nie podlega pragnieniom, marzeniom, wierze, bo wie, że to go niszczy. Rozumiejący odrywa się od łańcucha oddających energię. Nie można go zmusić do akceptowania zbiorowego modelu postępowania. Rozumienie daje wolność, sprawia, że człowiek staje się „siewcą” wolnej myśli. Odtąd jednak jest niebezpieczny dla masowego typu myślenia. Bowiem zaczyna posługiwać się prawami, eliminuje ze swej egzystencji konflikt, nie walczy, nie konkuruje. Potrafi współdziałać z inną jednostką ludzką, bezkolizyjnie żyć w zespole. Tam, gdzie znika walka i konkurencja, niweluje się pojęcie „moje”, co w konsekwencji uwalnia ludzi od zazdrości. Tworzy się przestrzeń, w której mogą się przejawić wszystkie zdolności i talenty. Jednostki zaczynają rozumieć i doświadczać, co oznacza współpraca. Zbędne stają się sztuczne kodeksy i umowy przymuszające do nienaturalnych lub pozornych świadczeń jednych na rzecz drugich. Tracą znaczenie nominacje i dyplomy. Człowiek swoje człowieczeństwo zaświadcza każdego dnia sobą, tzn. rozumieniem rzeczywistych faktów, a nie funkcjami pozornych układów.
Jest to diametralnie różne od wartości kultywowanych przez wieki i podtrzymywanych manipulacją, a więc retoryczne pozostaje pytanie: Ile jednostek ludzkich pokusi się o rozumienie praw i zechce samodzielnie
wyciągać wnioski, egzystować w zgodzie, a nie walce z drugim człowiekiem?

Człowiek

1 komentarz:

  1. Witam.
    margo0307 udostępniła ten artykuł na swoim blogu i dzięki temu przeczytałam go.

    "Sterowanie odbywa się na różnych płaszczyznach. Toteż wyrwanie się z oddziaływania na jednej płaszczyźnie (np. religijnej) pozostawia zawsze szanse sterowania przez autorytet na innej płaszczyźnie (np. społecznej)."

    Znalazłam ostatnio taki cytat, który był dla mnie zaskakujący. Oto ta "ciekawostka" - cytat:
    " Wykluczeni poza system ortodoksyjnego hinduizmu, na przykład w następstwie zaniechania obowiązków religijnych i społecznych wynikających z warny i dźati, postrzegani są jako istoty nie podlegające prawu karmy, czyli nie posiadający potencjału dla reinkarnowania w kolejnym ciele po śmierci". - Puruszartha-cele życia człowieka. W: Marta Kudelska: Hinduizm. Wyd. 1. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2006, s. 90, seria: Mała biblioteka religii.

    A to może znaczyć tyle, że uwalniając się od systemu religijnego stwarzamy możliwość uwolnienia się od tzw. karmy (prawa przyczyny i skutku) i krążenia w reinkarnacyjnych cyklach (w kole samsary - inaczej podróżowania po multiMatrixie) w sposób nieświadomy.

    "Jeśli jednak komuś udawało się czy udaje rozszyfrować podwójne intencje autorytetu, to docierającego do prawdy najczęściej czekała oszczercza nagonka, śmierć lub kara za zdradę ojczyzny lub ideałów."

    Doświadczyłam tego, nawet kilka razy. :-)

    ' Mnogość dyscyplin służy kontroli umysłu człowieka, wypełnia go dążeniami zgodnymi z celami manipulatora. Jeśli ktoś wnikliwy spostrzeże paradoksy w pewnej grupie podziałów i próbuje się wyzwolić, zaraz potyka się o bariery. Toteż przez całe wieki było prawie niemożliwe odkrycie mechanizmu praw uniwersalnych. Gdy już do tego dochodziło – odkrywców wyrzucano poza margines społeczeństwa i nie dopuszczano do głosu, by prawa nie scaliły człowieka z wiedzą."

    To też jest mi znane. I kiedy dzieliłam się wiedzą - nauką scalającą pozornie nie do połączenia strefy nauki np. OTW i STW (Ogólna teoria względności i Szczególna teoria względności ), to doświadczałam tego "odrzucenia" wielokrotnie.

    "Dopiero zrozumienie uwalnia człowieka od jarzma uwarunkowań.
    Tylko wówczas człowiek nie podlega pragnieniom, marzeniom, wierze, bo wie, że to go niszczy. Rozumiejący odrywa się od łańcucha oddających energię. Nie można go zmusić do akceptowania zbiorowego modelu postępowania.
    "


    W tybetańskiej księdze "bar-do thos-grol" wielokrotnie powtarza się zdanie: "Zrozumienie prowadzi do wyzwolenia."

    Tu mam też skojarzenie z pewnym snem, który - czułam, że był dla mnie bardzo istotny, a dotyczył trzykrotnego wychodzenia ze "świata kradzieży energii".

    Z pewnych powodów ten artykuł także jest dla mnie istotny. I pojawił się w "doskonałym momencie". Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń